wtorek, 28 sierpnia 2012

Polska bezguściem i wódką płynąca

Odnoszę wrażenie, że w naszym kraju mamy limit opcji weselenia się, rozbieżny z limitem kart kredytowych się weselących. Weselić się bowiem można wyłącznie w pełnej ułomnego przepychu, stworzonej ku temu sali. Weselić się trzeba przy dźwiękach orkiestry przygrywającej nieco za głośno i nieudolnie dawne i aktualne przeboje oraz - o zgrozo - budzące moją litość i trwogę "utwory" z pierwszych miejsc list disco polo. Oto, jak Młodzi, wykształceni, żyjący w dużych miastach i śmiejący się z filmu "Wesele" Państwo powielają tandetne zwyczaje i gusta niekoniecznie swoich rodziców. 

Do przodu, do tyłu, w górę i w dół, zaskakujące podczas - z trudem znalezionego na stole - wegeteriańskiego jedzenia ludowe przyśpiewki, niezrozumiałe zasady zabaw w kręgu oraz czarna magia oczepin - to wszystko przemawia za wzięciem przykładu z dzieweczki i udaniem się czem prędzej do odległego laseczka. Po drodze warto zaopatrzyć się w wino, gdyż defaultowo żyjemy w kulturze wódki. Bynajmniej nie wódki refleksyjnej i nadwrażliwej Pięknych Dwudziestoletnich, którzy nie nękali siebie ani innych intymnymi pytaniami dotyczącymi planów matrymonialnych i rozrodczych, wyrwani z transu konwenansu. 

"Trza być w butach na weselu" i to nietanich. Korowód ten sam, co przed wiekiem, tylko róża już dawno uschła w chochole.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz